Pisałam że zapragnęłam poduszek z falbankami na moje sofy .
Marzyły mi się już wcześniej , ale wizja marszczenia falban skutecznie mnie odstraszała od spełnienia moich pragnień. Aż do niedawna .
Dlaczego wreszcie sobie falbankuję i na poduszkach na pewno nie skończę ?
A to dla tego że kupiłam taką oto stopkę , która to marszczy za mnie sama .
No może niedokładnie marszczy , a robi zakładki .
Ale jak zwał tak zwał , falbanki są ?! Są!
I na dodatek , robi się je łatwo , szybko i przyjemnie :)
A oto i cudowna stopka do mojej maszyny .
Ta dam !
Jak najbardziej warta polecenia .
Na zdjęciu załapała się moja nowa ( stara) lampa, kupiona w charity shop .
Ten piękny klosik już miała , ja jedynie przemalowałam jej podstawę.
A do kompletu zrobiłam świeczki z motywem toile de jouy .
Jak już się rozpędziłam z tymi falbankami to falbankowa sukieneczka dostała się miotle ,
która wygląda teraz bardzo wyjściowo :)
Tu pozdrawiam wspaniałą Snow ,
która jest założycielką klubu tych co ubierają miotły , hehehe :)
Jeszce kilka zdjęć z mieczykami,
na które właśnie zaczął się sezon i można je kupić bardzo tanio .
Wspaniałego weekendu sobie
i Wam życzę :)